O branży, etyce i "prawdziwym PR" rozmowa z dr Moniką Kaczmarek-Śliwińską

03:27



Internet, to cudowne narzędzie! Dzięki niemu, mimo iż mieszkam w regionie w którym branża public relations niby istnieje, a jakby jej w ogóle nie było, wiem co w PR- owej trawie piszczy. Mogę obserwować poczynania moich zawodowych autorytetów i być na bieżąco z tym, co dzieje się w tej branży. Dzięki internetowemu networkingowi mogę również rozmawiać z ludźmi z branży i ciągle się od nich uczyć. Jedną z takich osób jest dr Monika Kaczmarek-Śliwińska, którą niezwykle cenię. Postanowiłam zadać jej kilka nurtujących mnie pytań i dzięki internetowi, możecie przeczytać zapis naszej wirtualnej rozmowy.

Dr Monika Kaczmarek-Śliwińska jest ekspertem ds. public relations, trenerem i wykładowcą, adiunktem Instytutu Neofilologii i Komunikacji Społecznej Politechniki Koszalińskiej. Jest również autorką książek "Public relations w przestrzeni mediów społecznościowych. Działania organizacji i jej pracowników" (Koszalin 2013), „Internet Public Relations. Polskie realia działań public relations w Sieci” (Koszalin 2010) i ponad 80 artykułów na temat komunikowania i public relations. Działa w Polskim Towarzystwie Komunikacji Społecznej, Zachodniopomorskim Stowarzyszeniu Public Relations oraz Polskim Towarzystwie Edukacji Medialnej. Członkini dwóch kadencji Rady Etyki Public Relations (2010-2014). Ostatnio otrzymała również prestiżową, branżową nagrodę „LWY PR” w kategorii Edukacja, a rok wcześniej PRotona 2013.

1. Moniko, czy zgadzasz się z twierdzeniem, że nie tylko duże firmy potrzebują public relations? 

Monika Kaczmarek-Śliwińska: Jeżeli przypomnimy sobie jakąkolwiek z wielu definicji public relations, to w większości z nich mowa jest o budowaniu relacji, wiarygodności, porozumienia, a przez to kształtowanie wizerunku i budowaniu pozycji organizacji/firmy pozwalającej jej realizację założonych celów. Każda firma – i duża, i mała – działa w określonym celu czy celach, więc przekładając wprost definicję staje się oczywiste, że każdy potrzebuje public relations. Często public relations postrzega się w sposób spłycony poprzez odniesienie tylko do kontekstu wizerunku.  Zapomina się, że wizerunek jest sumą obrazów, które odbiorcy firmy mają w głowach, że może on się zmieniać, przekształcać itp. Im więcej pozytywnych (ale jednocześnie prawdziwych, nie zmanipulowanych) „obrazów” dotrze do świadomości odbiorcy, tym lepsze jest postrzeganie organizacji/firmy, co w dobie konkurencji jest znaczącą kwestią.

2. Dlaczego Twoim zdaniem w wielu regionach naszego kraju wiedza na ten temat jest taka znikoma? 

M.K.Ś.: Myślę, że problem ten wiąże się z początkami naszej transformacji ustrojowej. Nastąpiło wiele zmian, w tym istotna zmiana systemu rynkowego i firmy musiały sobie jakoś poradzić w tej sytuacji. Szybko musiały przejść „weekendowy kurs konkurowania na rynku”, co w znacznej mierze spowodowało większe zainteresowanie marketingiem, gdyż jego efekty widać szybciej. Już po kilku dniach działań marketingowych, np. poprzez działania reklamowe, możemy zmierzyć jak zareagował rynek – czy wzrosła sprzedaż, obroty, zyski? Zmiany wizerunkowe i zmiany w świadomości społecznej, a wreszcie zmiany postaw zachodzą wolniej. Dopiero po latach funkcjonowania w przestrzeni wolnego rynku zwrócono uwagę, że produkt czy usługę można sprzedać raz, a warto zadbać, aby sprzedawać wielokrotnie temu samemu klientowi, który poleci firmę innym osobom i sam chętnie będzie podtrzymywać z nią kontakt poprzez to, że w międzyczasie zadbano o relacje oparte na wiarygodności.

3. Jeśli uczelnia znajdująca się na danym terenie nie przykłada wagi do edukacji studentów w tej dziedzinie, czy nie uważasz, że tym samym przyczynia się do braku świadomości na temat znaczenia public relations, także wśród lokalnego biznesu? 

M.K.Ś.: Z pewnością uczelnie mają bardzo dużą szansę, aby zmieniać świadomość społeczną. Jednak daleko mi do stwierdzenia, że każda uczelnia powinna uczyć public relations. Zostawiłabym to w gestii uczelni mających potencjał kadrowy – zarówno możliwość wykorzystania kadry naukowej (lokalnej lub osób dojeżdżających) i praktyków. Rzeczywiście czasami dzieje się tak, że uczelnie mając możliwości (np. prowadząc kierunek studiów np. ekonomię, dziennikarstwo i komunikację społeczną itp.) nie uruchamiają np. dodatkowej specjalności. Szkoda, ponieważ obserwując rynek widzę znaczne potrzeby w zakresie specjalistów public relations, czy szerzej komunikacji społecznej. Takie specjalności nie generują znacznie większych kosztów uczelni, ponieważ nie są związane z tzw. minimum kadrowym, a z pewnością tworzą wartość lokalnemu rynkowi, jak również wzbogacają ofertę dydaktyczną uczelni, co w dobie niżu demograficznego również ma znaczenie. Oczywiście koszty są – czasami należy pozyskać dodatkową kadrę, ponieważ nie wszystko uda się zorganizować potencjałem osób już zatrudnionych. Dlatego z jednej strony uczelnie chyba nie zauważają potencjału, z drugiej część z nich z pewnością stara się ograniczać koszty i stąd brak takiej oferty. Z punktu widzenia uczelni warto też myśleć o studiach podyplomowych czy szkoleniach dla osób starszych, które często posiadają wykształcenie wyższe, ale chciałyby uzupełnić swoją wiedzę i nabyć doświadczenia w sferze komunikowania się.

4. Jako zwolenniczka prawdziwego, etycznego public relations nie mogę zgodzić się z faktem, że branża ta wciąż uznawana jest za szerzycieli propagandy i manipulacji. Jak jest Twoja recepta na zmianę takiego sposobu myślenia? Co o tym sądzisz? 

M.K.Ś.: Również mnie to boli, co zresztą często znajduje wyraz na moim blogu (paczakutek.blox.pl).Po dwóch kadencjach w Radzie Etyki Public Relations mam świadomość niskiej egzekucji zapisów kodeksów branżowych, ale często też znacznej nieświadomości rynku w zakresie etyki public relations. Dlatego istotna jest edukacja – wielokierunkowa, skierowana do różnych obszarów rynku, nie tylko do osób zajmujących się PR. Bardzo istotne są również kwestie związane ze stowarzyszaniem się osób zajmujących się public relations. W Polsce mamy bardzo niski wskaźnik stowarzyszania się, dotyczy on jedynie nieznacznej części osób zajmujących się PR, jako branża (coraz częściej zadaję prowokująco pytanie czy istniejemy jako branża) nie mamy potencjału oddziaływania na rynek w zakresie własnego wizerunku poprzez działania instytucjonalne. W takiej sytuacji ogromną rolę odgrywa zachowanie się branży – im bardziej „etyczna”, im silniej respektująca zasady etyki zawodowej, tym większy sygnał dla rynku, czym jest ten „prawdziwy” PR.
W ubiegłym tygodniu byłam na konferencji dotyczącej etyki public relations zorganizowanej z inspiracji prof. Jerzego Olędzkiego na Uniwersytecie Warszawskim. Bardzo dużo ważnych tematów i treści, wiele interesujących głosów, ale rozglądając się po sali nie widziałam wielu twarzy środowiska praktyków public relations. To martwi, ponieważ kwestie etyki zawodowej nie powinny pozostawać jedynie zapisane w kodeksach, bo wtedy są martwe, ale być elementem codziennej działalności. W swoim wystąpieniu mówiłam o rozdźwięku pomiędzy zapisami kodeksowymi, praktyką rynku a realnymi możliwościami Rady Etyki Public Relations. Prawdę mówiąc obecny stan nie wygląda optymistycznie.
W tej chwili, w mojej opinii, branża powinna szybko zdecydować się na zmiany. Jeżeli PR-owcy chcą pozostać w sferze zawodów określanych, jako „zawody zaufania publicznego” (poprzez możliwość oddziaływania na znaczne grupy społeczne), to zmiany są niezbędne. Według mnie w chwili obecnej nie ma możliwości, woli, a może też pomysłu na konkretne działania w zakresie etyki zawodowej public relations. A przecież stosunek do etyki zawodowej wyznacza pozycję zawodową branży.

Z pewnością na zmianę przekonań społecznych mogłyby wpłynąć edukacja oraz prawidłowe, etyczne działania branży połączone z jednoczesną reakcją (np. stowarzyszeń branżowych) na wszelkie objawy patologii. Z tym niestety też bywa różnie.

Dziękuję za rozmowę!

Podobne artykuły

0 komentarze

Autor

Moje zdjęcie
PR Manager oraz specjalista w zakresie budowania wizerunku i marki osobistej. Wieloletnie doświadczenie zdobywała w mediach, agencjach reklamowych oraz firmach korporacyjnych. Pracuje z muzykami, artystami, ekspertami i osobami publicznymi oraz markami firm. Doświadczenie zawodowe zdobywała podczas wieloletniej pracy w mediach, agencjach reklamowych oraz firmach korporacyjnych. Właściciel Agencji IMAGE TEAM, która współpracuje z osobami publicznymi i artystami w zakresie managementu artystycznego, produkcji festiwali i koncertów, eventów oraz marketingu i PR w nowych mediach. Trener biznesu i coach marki osobistej. Prowadzi szkolenia i warsztaty w zakresie budowania marki osobistej, kreowania wizerunku, komunikacji, public relations i etykiety w biznesie. Członek Polskiego Stowarzyszenia Public Relations. Autorka książki „Droga do gwiazd. Jak budować wizerunek i markę osobistą?” oraz artykułów specjalistycznych w “Marketing&Biznes, “Forum Logopedy”, “KoBBieciarnia Beauty&the Business”.

Copyright

Copyright. Alina Stasiak 2014-2017. All Rights Reserved.

Wszelkie materiały zamieszczone w niniejszym serwisie chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych.

Portal zezwala na bezpłatny przedruk artykułów z serwisu pod warunkiem podania źródła artykułu. W portalach i serwisach internetowych prosimy o zamieszczenie podlinkowanego adresu źródła wraz z nazwiskiem autora tekstu. Dziękuję!

Kontakt

Jeśli masz do mnie pytania, sugestie lub propozycję współpracy, czekam na wiadomość od Ciebie!

Alina Stasiak

Agencja IMAGE TEAM

tel. 668 557 525

mail: alina.stasiak@interia.pl