Pamiętaj! Najpierw zakochaj się
w sobie. – twierdziła Carrie Bradshow z kultowego serialu
„Seks w wielkim mieście”. Ławo powiedzieć - trudniej wykonać, szczególnie
wtedy, gdy mamy w głowie przyklejone „łatki”, które ktoś, kiedyś, wgrał jak
program komputerowy do naszej pamięci. Może
zrobił to celowo, a może zupełnie przypadkiem… To nie ma żadnego znaczenia. „Łatka
– leń”, „łatka – brzydula”, „łatka – beztalencie”, „łatka – fajtłapa” i pewnie
jeszcze wiele, wiele innych niesprawiedliwych określeń, które ktoś, kiedyś
wypowiedział pod naszym adresem. Te słowa mocno nas zabolały, dlatego zostały
tak głęboko w pamięci.
Jest
takie powiedzenie: Przyczepić (przypiąć,
przypinać, przyszyć) komuś łatkę – co oznacza rzucić na kogoś oskarżenie;
negatywnie wpływać na opinię o kimś; oszkalować kogoś; sprawiać, że o kimś źle
się mówi.
Takie
„łatki” są zupełnie jak pryszcze, których nie masz na twarzy od 20 lat (bo
trądzik młodzieńczy na szczęście nie trwa wiecznie), a jednak w pamięci wciąż
istnieją i za każdym razem, gdy wychodzisz bez makijażu z domu masz wrażenie,
że wszyscy je widzą.
Tak
właśnie jest, gdy bardzo czegoś nie chcemy, wtedy to COŚ wyzwala w nas duże
emocje. Jeśli zaś COŚ wyzwala w nas emocje, to niestety lepiej to pamiętamy. Także
te złe rzeczy w naszym życiu. Po prostu „kotwiczymy” je w pamięci, a potem
wystarczy tylko jakieś małe skojarzenie, a w naszej głowie pojawia się znowu
myśl, obraz i odczucia, które tego CZEGOŚ dotyczą.
Tak też
właśnie jest z „łatkami” – czyli słowami - określeniami, które ciągną się za
nami całymi latami. Nawet, gdy osoby, które tak nas kiedyś nazwały zupełnie o
tym zapomniały, my wciąż pielęgnujemy w swojej podświadomości negatywne opinie
na nasz temat. Osoby, które nas niesłusznie oceniają, szczególnie w okresie
dzieciństwa i w wieku dorastania, nawet nieświadomie zabijają w ten sposób
istniejący w nas potencjał.
Mijają
lata. My dorastamy, a nasze „łatki” wciąż nie chcą odpaść. Wręcz przeciwnie,
siedzą uparcie w naszej głowie i ograniczają nasz rozwój osobisty, nie dając w
pełni rozwinąć nam skrzydeł. Myślisz sobie - Nie założę własnej firmy, bo przecież jestem życiową fajtłapą i na
pewno nic mi się nie uda. Skąd jednak wzięło się to przekonanie, skoro
jesteś inteligentną i mądrą kobietą, która dotychczas ze wszystkim dawała sobie
radę?
Nie założę na siebie tej
pięknej sukienki z ogromnym rozporkiem, bo przecież jestem grzeczną, dobrze
ułożoną dziewczynką, która tak się nie ubiera. Nie wystąpię na tej konferencji
jako prelegentka, bo przecież jestem tchórzem i nie potrafię mówić do sali
pełnej ludzi…
Takich
i innych ograniczeń, a wręcz wirtualnych murów w naszej codzienności jest
wiele. A jak często same je sobie budujemy?
Nasze
postrzeganie samych siebie jest przekrzywione jak w gabinecie krzywych luster w
wesołym miasteczku. W każdym z tych luster widzisz przecież siebie, ale
pogrubioną, wydłużoną, z nienaturalnym kształtem głowy i rękami sięgającymi
podłogi. Patrzysz wtedy na siebie i śmiejesz się, bo wiesz, że to nie jest
rzeczywistość. To tylko wykrzywione lustra!
Dlaczego
zatem patrząc na siebie przez pryzmat swoich „łat” z przeszłości nie potrafisz
się z nich śmiać? Przecież też nie są prawdziwe!
Wyobraź
sobie, że są jak te krzywe lustra, w których widzimy się przez pewien pryzmat,
często daleki od tego, co jest obecnie.
Dobrze!
A nawet jeśli kiedyś faktycznie zasłużyłaś sobie na taką „łatkę” określająca
twoją wadę lub po prostu brak jakiejś umiejętności, to czy już na zawsze musisz
taka być? Czy przypadkiem przez te wszystkie lata nie zmieniłaś się i ze
spóźnialskiej nie stałaś na przykład osobą bardziej punktualną? A może przestała
ci pasować rola grubaski i wzięłaś się za fitness, dzięki któremu zrzuciłaś już
dawno temu nadmiar zbytecznych kilogramów?
Przecież
wszyscy się zmieniamy, dorastamy, dojrzewamy, uczymy nowych rzeczy i
kształtujemy wciąż swoją osobowość. „Łatki” z przeszłości od dawna powinnaś
wyrzucić do śmietnika i zapomnieć o nich na zawsze!
Sama
przyznaj! Czy Kopciuszek miałby szansę zostać Królewną i poślubić księcia,
gdyby uwierzył w to, że jest tylko brudnym, biednym, nic nie znaczącym
Kopciuszkiem? Czy gdyby uwierzył w swoje „łatki”, które przykleiło mu jego
otoczenie, dałby sobie w ogóle szansę, aby pójść na bal?
Zakochaj
się w sobie! Może nie tak „bez pamięci”, ale pokochaj samą siebie, jak dobrego
przyjaciela z którym łatwiej iść przez życie, bo znasz go dobrze i wiesz, że
zawsze możesz na nim polegać.
Alina
Stasiak