zdjęcie źródło: www.news24.com |
Czasami wystarczy jedna wpadka lub nieprzemyślane posunięcie, aby zniszczyć kilka lat pracy. Budowanie dobrego wizerunku, a szczególnie silnej marki osobistej wymaga sporo zaangażowania i energii na realizację własnej strategii. Upłynąć musi sporo czasu, zanim staniemy się zauważalni, zyskamy zaufanie i szacunek ekspertów w branży oraz przede wszystkim tych, do których kierujemy to, co robimy – naszych odbiorców i fanów. Bez względu na profesję w której pracujemy, zyskanie grona stałych klientów, fascynatów naszej twórczości, to efekt wielu działań i zabiegów, w które wkładamy pracę, czas i pieniądze, dlatego utrata reputacji jest szczególnie bolesna.
Niestety takie historie się zdarzają, a przykładów jest wiele, zarówno w świecie biznesu i polityki, jak i wśród artystów i aktorów. Czasami winny jest sam zainteresowany, który zamiast ratować swoje dobre imię, pogrąża się w dezinformacji i chaosie. Zdarzają się także sytuacje, w których osoba znana i ceniona zostaje wplątana w aferę, która niszczy wszystko, co osoba ta dotychczas osiągnęła.
Kamil Durczok, znany dziennikarz radiowy i telewizyjny, gwiazda jednej ze stacji telewizyjnych i redaktor naczelny popularnego programu informacyjnego. Jego kariera zawodowa przebiegała bez większych wpadek do momentu, gdy tygodnik „Wprost” opublikował szkalujący go artykuł. W artykule sugerowano, że w jednym z mieszkań na warszawskim Mokotowie, w którym przebywał Kamil Durczok Policja znalazła filmy pornograficzne i biały proszek. “Wprost” zarzuciło także dziennikarzowi mobbing i molestowanie seksualne podległych pracowników. Artykuł rozpętał medialną burzę wokół Durczoka, w wyniku czego powołano specjalną komisję w jego rodzimej stacji, mającą na celu sprawdzenie faktycznego stanu rzeczy. Chociaż dotychczas niczego mu nie udowodniono, dziennikarz stracił pracę i walczy o odzyskanie reputacji. Wygrał już nawet sprawę przeciwko tygodnikowi, ale cała ta sprawa i stawiane mu zarzuty na długo pozostaną w pamięci opinii publicznej. Chociaż dziennikarz powoli wraca do zawodu na rodzimym Śląsku, trudno powiedzieć czy kiedykolwiek odzyska zaufania i markę, którą posiadał.
Historia popularnego projektanta mody, który ubierał w Polsce liczne gwiazdy i celebrytki, wydaje się nie mniej zaskakująca. Afera wokół Macieja Zienia wybuchła w chwili, gdy jego własna firma oskarżyła projektanta o kradzież kilkudziesięciu tysięcy złotych oraz działanie na szkodę spółki. Sam zainteresowany przebywał wówczas w Brazylii. Wspólnicy Macieja Zienia twierdzili, że zabrał on część kolekcji oraz kilkadziesiąt tysięcy złotych w gotówce bez zgody i wiedzy spółki. Zostawił także firmę tonącą w długach, nie poczuwając się do odpowiedzialności. Potem Zień pojawił się we własnym butiku po kolejną część kolekcji. Nie pomogły protesty współwłaścicieli, w lokalu interweniowała policja. Zień wydał oświadczenie, w którym oskarżył wspólnika o oszustwo i chęć zniszczenia jego nazwisko i stworzonej przez niego marki modowej. Już zaczęliśmy wierzyć, że projektant jest niewinny, gdy nastąpił całkowity zwrot w tej historii. Maciej Zień w kolejnym oświadczeniu wycofał się z tego co mówił dotychczas, przeprosił wspólnika i tym samym potwierdził wszystko, co na jego temat wcześniej powiedziano. Co dalej z marką Maciej Zień? W Polsce raczej nie ma wielkich szans powrotu na szczyt. Może Brazylia będzie dla niego łaskawsza.
Inny przykład to Bill Cosby – amerykański aktor, komik na którego filmach śmiały się miliony widzów nie tylko w Ameryce. W Polsce znany jest m.in. z serialu „The Cosby Show”, który cieszył się popularnością w latach 90. Komik karierę i sławę zawdzięcza talentowi komediowemu, inteligencji i ciężkiej pracy. Zaczynał jako stand-uper, a skończył jako gwiazda własnego show telewizyjnego i jeden z bardziej wpływowych ludzi w USA. Był też amerykańskim dowodem na to, że kolor skóry nie musi świadczyć o statusie społecznym. Fala zarzutów o molestowanie i pojawiające się informacje o rzekomo ziołowych pigułkach po których kobiety czuły się otumanione, a gdy wracała im świadomość, okazywało się, że zostały wykorzystane seksualnie – nie wpłynęły dobrze na jego reputację. Chociaż do procesu nie doszło i żadna z kobiet nie zeznawała (magazyn „People” pisał, że komik miał zapłacić im za milczenie), plotki krążyły dalej. Sam Cosby też sprawy nie ułatwia. Przez lata milczał, powierzając swoje sprawy prawnikom. Cosby wszystkiemu zaprzeczył. Sprawa nabierała jednak rozpędu, gdy kolejne kobiety zdecydowały się zeznawać. Mówi się o 50. ofiarach molestowania i gwałtów, których aktor miał się dopuścić już pod koniec lat 60. Część Amerykanów nie wierzy, że Cosby mógł cynicznie i podstępnie wykorzystywać młode dziewczyny. Uważają, że niespełnionym aktorkom oraz innym domniemanym ofiarom gwiazdora chodzi o pieniądze. Rośnie jednak liczba przekonanych o jego winie, media drążą sprawę, a tabloidy już odsądziły gwiazdora od czci i wiary. Jeśli nawet okaże się niewinny, to czy uda mu się odzyskać mocno nadszarpniętą reputację?
Przypadek Oscara Pistoriusa – niegdyś bohatera i w opinii wielu - niezwykłego człowieka, to jedna z takich historii, w którą naprawdę trudno uwierzyć. Pistorius to sportowiec niezwykły. W wyniku wrodzonych wad stracił obie nogi, gdy miał niespełna rok. Z czasem zaczął uprawiać sporty. W 2007 r. pokazał się na bieżni ze specjalnymi elastycznymi protezami z włókna węglowego, które umożliwiają mu bieganie. Na paraolimpiadach zdobył pięć złotych medali. Jest rekordzistą wśród niepełnosprawnych na dystansach 100, 200 i 400 metrów. Jako pierwszy paraolimpijczyk po amputacji dwóch kończyn wystartował w Igrzyskach Olimpjskich rozgrywanych w Londynie w 2012 r.
Tragedia rozegrała się w wigilię Walentynek w 2013 roku. Pięciokrotny mistrz paraolimpijski w niejasnych okolicznościach zastrzelił w domu swoją partnerkę. Reeva Steenkamp zginęła w toalecie, kiedy Pistorius oddał cztery strzały przez zamknięte drzwi. Sportowiec utrzymywał, że to efekt nieszczęśliwego zbiegu okoliczności, gdyż pomylił kobietę z włamywaczem. Sąd w Pretorii orzekł, że sportowiec jest winny nieumyślnego spowodowania śmierci narzeczonej. Skazał go na pięć lat pozbawiania wolności. Po roku wyszedł z więzienia. Kolejne cztery lata spędzi w areszcie domowym. Sprawa Oscara Pistoriusa wstrząsnęła opinią publiczną, bo sportowiec był symbolem silnej woli i walki o własne marzenia mimo niepełnosprawności.
Czy Pistorius jeszcze kiedykolwiek wróci do sportu? Co naprawdę wydarzyło się w jego domu w tę feralną, walentynkową noc? Te i inne pytania zadają sobie zarówno wielbiciele jego talentu, jak i krytycy, którzy nie wierzą w prawdziwość jego słów.
Przedstawione historie znanych i cenionych ludzi pokazują, jak przewrotny bywa los i jak łatwo jest stracić budowaną latami reputację. Czasami na własne życzenie, gdy okazuje się, że ktoś postrzegany jako wzór cnót i zalet, nagle pokazuje swoje prawdziwe oblicze. Brak spójności z kreowanym wizerunkiem i nie spełniona obietnica wartości, to najgorsze co może przydarzyć się marce osobistej. Otoczenie szybko odkryje podstęp i zrozumie, że wykreowany wizerunek był jedynie maską, pod którą ukrywa się ktoś zupełnie inny. Nikt nie lubi, aby nim manipulowano, dlatego nie ma co liczyć na wybaczenie, a i odbudowanie zaufania nie będzie łatwe.
Niech powyższe przykłady będą przestrogą dla tych, którzy stawiają jedynie na wykreowany sztucznie wizerunek, a nie na budowanie silnej marki. Wizerunek nie jest trwałą wartością i przy bliższych i dłuższych relacjach z człowiekiem, który go kreuje łatwo odkryć, że to blef. Warto postawić w życiu na budowanie własnej marki osobistej, która będzie solidnym fundamentem pracy i relacji z ludźmi. Nie będzie łatwo jej podważyć i zniszczyć, bo oparta jest na prawdziwych wartościach i osiągnięciach oraz przestrzeganych zasadach. Nawet jeśli marce zdarzy się potknięcie lub spotka na swojej drodze ludzi, którzy postawią sobie za cel jej zniszczenie, skutki nie będą aż tak bolesne. Znacznie łatwiej podnieść się po porażce, jeśli kojarzeni jesteśmy z wartościami i jakością, którą dajemy innym ludziom.