źródło: Meg Gaiger/Harpyimages |
Znalazłam ten obrazek w sieci i chociaż temat powszechnie znany i stary jak świat, skłonił mnie do głębszej refleksji. Jak bardzo my kobiety, nasze koleżanki, siostry, córki ulegamy wpływowi otoczenia, obrazkom w mediach i kolorowych magazynach. Jak od dziecka stopniowo przestajemy kochać siebie i swoje ciało, a próbujemy na siłę wbić się w kanony piękna, które narzuca nam świat show biznesu i mody.
Kiedy jesteśmy dziećmi to, jak wyglądamy, jest dla nas mało ważne. Patrzymy na siebie z innej perspektywy i inne wartości są dla nas priorytetowe. Największe zmiany zachodzą w wieku dojrzewania, gdy nasze ciało dziwnie zaczyna się zmieniać. Poza tym, coraz większą rolę odgrywa wówczas w naszym życiu płeć przeciwna, której opinia na nasz temat nie jest nam już zupełnie obojętna. Wtedy to w naszej głowie układa się powoli obraz nas samych i myślę, że jest to bardzo ważny moment w życiu, którego szczególnie rodzice nie powinni przegapić.
Jeśli dojrzewająca i zmieniająca się dziewczynka nie będzie miała oparcia w swojej mamie, która będzie ją wspierała i zadba o to, aby córka nauczyła się właściwej oceny siebie samej na tym etapie - potem może być już za późno. Jeśli mama nie nauczy jej patrzeć w lustro z miłością i przyjaźnią do siebie samej, wiara w siebie tej dziewczynki od początku będzie zachwiana. Samej trudno jej bowiem będzie przetrwać czas w którym z brzydkiego kaczątka zmieni się w łabędzia! Tym bardziej, że będzie narażona na ocenę krytycznego zazwyczaj otoczenia, w którym nie zabraknie zazdrosnych i nietolerancyjnych koleżanek.
Ważne, aby w momentach, gdy pojawiają się w niej pierwsze wątpliwości dotyczące wyglądu zewnętrznego czy też wartości jakie sobą reprezentuje, ktoś był przy niej. Ktoś, komu na niej zależy i komu może zaufać. Ktoś, komu może się zwierzyć i kto nie będzie jej krytykował. Ktoś, kto kocha ją taką - jaka jest!