W mediach społecznościowych, jak grzyby po deszczu, pojawiają się kolejni, niesamowici ponoć eksperci. Eksperci od wszystkiego: mówcy motywacyjni którzy potrafią podnieść z kolan każdego pogrążonego w depresji, znawcy mody i urody, najlepsi z najlepszych trenerzy fitness, fachowcy od zdrowych diet, itp. Zwykle pojawiają się znienacka. Ot tak, pewnego dnia gdzieś na Facebooku znajdujesz reklamy zachęcające do polubienia ich fanpage, artykuły ich autorstwa, wypowiedzi eksperckie, znakomite fotki ze spotkań z ich wyznawcami…
Jak to jest naprawdę z tą ich niezwykłą charyzmą i przytłaczającą przeciętnego zjadacza chleba wiedzą? A różnie…i wcale nie trudno się o tym przekonać, bo wielu takich „ekspertów” po prostu znakomicie potrafi wykorzystać media społecznościowe do budowania swojego wizerunku. Nie ma w tym nic złego, bo w sumie dlaczego nie wykorzystać czegoś, co aż się prosi o pokazanie publicznie swojej twarzy, daje możliwość interakcji z odbiorcą, pozwala na dzielenie się wiedzą? Przecież wszystkie publikacje dotyczące personal brandingu zachęcają i instruują, jak wykorzystać internet do promowania siebie. Czy jednak na pewno wszyscy powinni to robić?
Jeśli ktoś jest dobry w swojej dziedzinie, ma wiele na ten temat do powiedzenia, cieszy się zaufaniem i może nas czegoś nauczyć, to nie ma wątpliwości, że jego gwiazda powinna jak najszybciej zabłysnąć na internetowym firmamencie.
A co z tymi, którzy po prostu rozpychają się tam łokciami, chociaż wcale nikt ich o to nie prosił? W wielu przypadkach na szczęście czas weryfikuje takie przypadki. Czy nie zdarzyło Wam się pojechać na konferencję lub szkolenie na której wystąpić miał jakiś niezwykły ekspert, który okazał się zwykłą „wydmuszką”?
W mediach społecznościowych nie mamy możliwości zweryfikowania międzynarodowych certyfikatów, uczelni oraz tysięcy przeszkolonych osób i klientów, którymi często takie osoby się szczycą. Wystarczy jednak krótkie spotkanie z nimi, wykład, szkolenie, na którym stwierdzamy, że kupiliśmy kota w internetowym worku.
Na szczęście rzeczywistość pozainternetowa weryfikuje wszystko i wówczas czar pryska. Wizerunek nadmuchany sztucznie i wykreowany na potrzeby sprzedaży swoich usług, w realnym świecie nie obroni się tak łatwo. Bądź więc czujny i nie wierz w to wszystko, co pokazuje ekran Twego komputera! Pamiętaj, że to właśnie w internecie bardzo łatwo jest wykreować swój wizerunek i omamić Cię niepowtarzalną ofertą, która może okazać się daleka od Twoich oczekiwań!