Na pewno znasz to uczucie. Za chwile masz stanąć przed publicznością i powiedzieć kilka słów, zrobić wykład, a może poprowadzić prezentację. Masz po prostu wystąpić przed często zupełnie obcymi ci ludźmi. Którąkolwiek z wymienionych wcześniej rzeczy masz zrobić, zapewne zaproszony zostałeś tutaj dlatego, że jesteś w tej dziedzinie ekspertem, masz wiedzę, doświadczenie i ciekawe spostrzeżenia, którymi organizatorzy chcą, abyś podzielił się z innymi. Nie jesteś tu przecież przypadkiem…
A jednak… serce zaczyna bić jak oszalałe, dłonie się trzęsą, a nogi nagle odmawiają posłuszeństwa. Za chwilę twoja kolej. Wchodzisz na scenę, zerkasz na twarze ludzi siedzących na widowni. Wszyscy na ciebie patrzą! Pewnie tylko czekają na to, żeby coś poszło nie tak, żebyś się pomylił i zapomniał nagle wszystko to, o czym miałeś powiedzieć. Na pewno przyszli tu tylko po to, aby cię wyśmiać i ośmieszyć twój brak wiedzy i umiejętności.
Próbujesz coś powiedzieć. Głos grzęźnie ci w gardle i masz wrażenie, że każde kolejne słowo będzie przyczyną twojej porażki. Cóż za męka! Mówisz jednak dalej, bo nie masz innego wyjścia. Przecież jesteś tu po to, aby wygłosić swój wykład, zaprezentować przygotowane slajdy, opowiedzieć swoją historię. Brniesz dalej i jakie jest twoje zdziwienie. Każde kolejne, wypowiedziane przez ciebie zdanie spotyka się jednak z sympatią odbiorców. Cóż to, jednak nie gwiżdżą, nie rzucają w ciebie zgniłymi pomidorami, ale wręcz przeciwnie patrzą z uwagą i zainteresowaniem. Powoli stres zaczyna odpuszczać.
Teraz słowa przychodzą coraz łatwiej. Przestajesz więc słuchać swego bijącego serca i drżącego głosu. A może on już wcale nie jest drżący? Zaczynasz się nawet nieśmiało uśmiechać. Twoje ciało stopniowo uspokaja się na tyle, że nawet nie wiesz kiedy nadchodzi czas zakończenia wystąpienia. Okazuje się, że dałeś radę.
Kiedy dziękujesz publiczności, pojawiają się brawa. Udało się! Nikt nie rzucał pomidorami, nikt nie krzyczał, nie podważał i nie wyszedł w trakcie. To dlaczego w takim razie tak się denerwowałeś?
Właśnie, dlaczego? Dlaczego nie potrafiłeś opanować stresu, który zawładnął twoim ciałem i umysłem, skoro wszystko dobrze się skończyło?
Okazuje się, że niektórzy ludzie boją się wystąpień publicznych bardziej niż śmierci. Według sondażu „Sunday Times” aż 41% ludzi boi się wystąpień publicznych, natomiast śmierci boi się tylko 19%. Dlaczego zatem boimy się występować publicznie? Jakie są tego przyczyny?
Przede wszystkim:
• brak wiary we własne kompetencje;
• perfekcjonizm i nadmierny samokrytycyzm;
• lęk przed kompromitacją i ośmieszeniem;
• niedostateczne przygotowanie;
• nadmierna koncentracja na sobie;
• lęk przed oceną innych.
Także zjawisko zwane „efektem reflektora” czyli wrażenie, że ludzie poświęcają nam znacznie więcej uwagi, niż to w rzeczywistości ma miejsce. Na dodatek w negatywnym, a nie pozytywnym kontekście. Dlatego też podczas wystąpienia mamy wrażenie, że wszyscy na nas patrzą i tylko czekają na naszą porażkę.
Czy można pozbyć się stresu przed wystąpieniami publicznymi? Fachowcy dają różne rady. W większości przypadków mówi się o tym, że dobre przygotowanie do wystąpienia zmniejsza stres. Owszem, to czy mamy dobrze przećwiczone nasze wystąpienie i konspekt tego o czym chcemy mówić – ma znaczenie, ale nie sądzę, że może całkowicie pozbawić nas tremy.
Mówi się o technikach oddychania i przygotowaniu aparatu mowy – owszem wyrównanie oddechu może złagodzić stres, ale nie spowoduje, że przestaniemy się stresować.
Może zatem zgodnie ze wskazówkami znakomitej Amy Cuddy, amerykańskiej psycholog społecznej, powinniśmy przed wystąpieniem przybierać przez dwie minuty pozy będące oznaką siły, a wówczas dzięki wydzielającemu się testosteronowi nasze ciało będzie nastawione na sukces co spowoduje mniejszy stres podczas wystąpienia. Owszem, jak najbardziej powinniśmy z tego korzystać, bo skoro badania naukowe potwierdzają skuteczność, to warto tej wiedzy użyć.
Myślę jednak, że nie ma jednej, „złotej” i w 100% skutecznej metody, która zadziała na wszystkich. Każdy powinien znaleźć własny klucz do panowania nad emocjami i obawą przed oceną innych. Jednym z takich sposobów jest doświadczenie, częste występowanie, które jak każdy trening, czyni stopniowo mistrzem. Moja rada zaś jest taka. Spróbuj polubić występowanie przed publicznością. Potraktuj to jak swego rodzaju spektakl, w którym ty grasz główną rolę. Pomyśl też o tym, że skoro ci ludzie przyszli, aby cię posłuchać i czegoś się od ciebie dowiedzieć, to ich celem na pewno nie jest atak. Nie traktuj swojej widowni jak wrogów przed którymi twój mózg gadzi każe ci uciekać lub paraliżuje każdy ruch. Pomyśl raczej o momencie, gdy twoje wystąpienie zakończone sukcesem przysporzy ci nowych sympatyków, dzięki którym w przyszłości staniesz się rozpoznawalną i gwarantującą wysoką jakość silną marką osobistą.
Teraz słowa przychodzą coraz łatwiej. Przestajesz więc słuchać swego bijącego serca i drżącego głosu. A może on już wcale nie jest drżący? Zaczynasz się nawet nieśmiało uśmiechać. Twoje ciało stopniowo uspokaja się na tyle, że nawet nie wiesz kiedy nadchodzi czas zakończenia wystąpienia. Okazuje się, że dałeś radę.
Kiedy dziękujesz publiczności, pojawiają się brawa. Udało się! Nikt nie rzucał pomidorami, nikt nie krzyczał, nie podważał i nie wyszedł w trakcie. To dlaczego w takim razie tak się denerwowałeś?
Właśnie, dlaczego? Dlaczego nie potrafiłeś opanować stresu, który zawładnął twoim ciałem i umysłem, skoro wszystko dobrze się skończyło?
Okazuje się, że niektórzy ludzie boją się wystąpień publicznych bardziej niż śmierci. Według sondażu „Sunday Times” aż 41% ludzi boi się wystąpień publicznych, natomiast śmierci boi się tylko 19%. Dlaczego zatem boimy się występować publicznie? Jakie są tego przyczyny?
Przede wszystkim:
• brak wiary we własne kompetencje;
• perfekcjonizm i nadmierny samokrytycyzm;
• lęk przed kompromitacją i ośmieszeniem;
• niedostateczne przygotowanie;
• nadmierna koncentracja na sobie;
• lęk przed oceną innych.
Także zjawisko zwane „efektem reflektora” czyli wrażenie, że ludzie poświęcają nam znacznie więcej uwagi, niż to w rzeczywistości ma miejsce. Na dodatek w negatywnym, a nie pozytywnym kontekście. Dlatego też podczas wystąpienia mamy wrażenie, że wszyscy na nas patrzą i tylko czekają na naszą porażkę.
Czy można pozbyć się stresu przed wystąpieniami publicznymi? Fachowcy dają różne rady. W większości przypadków mówi się o tym, że dobre przygotowanie do wystąpienia zmniejsza stres. Owszem, to czy mamy dobrze przećwiczone nasze wystąpienie i konspekt tego o czym chcemy mówić – ma znaczenie, ale nie sądzę, że może całkowicie pozbawić nas tremy.
Mówi się o technikach oddychania i przygotowaniu aparatu mowy – owszem wyrównanie oddechu może złagodzić stres, ale nie spowoduje, że przestaniemy się stresować.
Może zatem zgodnie ze wskazówkami znakomitej Amy Cuddy, amerykańskiej psycholog społecznej, powinniśmy przed wystąpieniem przybierać przez dwie minuty pozy będące oznaką siły, a wówczas dzięki wydzielającemu się testosteronowi nasze ciało będzie nastawione na sukces co spowoduje mniejszy stres podczas wystąpienia. Owszem, jak najbardziej powinniśmy z tego korzystać, bo skoro badania naukowe potwierdzają skuteczność, to warto tej wiedzy użyć.
Myślę jednak, że nie ma jednej, „złotej” i w 100% skutecznej metody, która zadziała na wszystkich. Każdy powinien znaleźć własny klucz do panowania nad emocjami i obawą przed oceną innych. Jednym z takich sposobów jest doświadczenie, częste występowanie, które jak każdy trening, czyni stopniowo mistrzem. Moja rada zaś jest taka. Spróbuj polubić występowanie przed publicznością. Potraktuj to jak swego rodzaju spektakl, w którym ty grasz główną rolę. Pomyśl też o tym, że skoro ci ludzie przyszli, aby cię posłuchać i czegoś się od ciebie dowiedzieć, to ich celem na pewno nie jest atak. Nie traktuj swojej widowni jak wrogów przed którymi twój mózg gadzi każe ci uciekać lub paraliżuje każdy ruch. Pomyśl raczej o momencie, gdy twoje wystąpienie zakończone sukcesem przysporzy ci nowych sympatyków, dzięki którym w przyszłości staniesz się rozpoznawalną i gwarantującą wysoką jakość silną marką osobistą.