Z jedenastolatką rozmowa o polityce…
08:48
Wczoraj z zainteresowaniem obserwowałam moją córkę,
która zagłębiona w lekturę Harrego Pottera nagle oderwała wzrok od książki i
wpatrywała się w nowy, telewizyjny spot reklamowy Prawa i Sprawiedliwości. Po
zakończeniu reklamy spojrzała na mnie i z ironią w głosie powiedziała: - Nie uważasz mamo, że ci politycy są
świrnięci, że robią sami sobie reklamy? Rozbawiło mnie to stwierdzenie, ale
starając się ukryć uśmiech odpowiedziałam: - Wiesz córeczko, muszą to robić, aby utrzymać się w polityce i przekonać
ludzi, żeby na nich głosowali.
Jak tu wytłumaczyć dziecku, na czym polega prowadzenie
kampanii wyborczej? Widzisz – kontynuuję
edukację polityczną własnego dziecka - takie
spoty reklamowe są ważne dla każdej partii politycznej. Dzięki temu, że
telewizja dociera do wielu domów, mogą oni zaprezentować nam swój program i powiedzieć,
co zrobią dla nas i dla kraju, gdy zagłosujemy na nich w wyborach.
Mamo, ale oni przecież potem i tak tego nie robią! – stwierdza niebezpodstawnie moje dziecko. To fakt, ale
zanim zrobią taką reklamę, politycy dobrze wiedzą, o czym i jak mówić, żeby
ludzie im uwierzyli. Najpierw zlecają zrobienie takich specjalnych badań marketingowych,
dzięki którym wiedzą, co dla ludzi jest ważne, jakie maja problemy oraz co
sądzą o danej partii politycznej lub polityku. Na podstawie tego, co powiedzą
ludzie, politycy wiedzą, o czym powinni mówić w tej reklamie, żeby ludzie im
uwierzyli i na nich zagłosowali.
W takim razie, dlaczego potem politycy wzajemnie się obgadują, mamo? Słowo „obgadują”,
żywcem wzięte z naszego, potocznego języka całkiem ciekawie zabrzmiało w tym politycznym
kontekście. To się nazywa kampania
negatywna. – wyjaśniam cierpliwie - Polega na tym, że właśnie „obgaduje się”
przeciwnika politycznego po to, żeby ludzie na niego nie głosowali. To jednak
bardzo ryzykowne, bo zrobienie kampanii negatywnej może spowodować, że sami
stracimy na wizerunku. Nikt przecież nie jest krystaliczny i wyciąganie brudów
innym może spowodować, że ktoś wyciągnie także nasze grzeszki z przeszłości.
Zaspokoiwszy swoją polityczną ciekawość, moja córka znowu
schowała nos do książki. Może to i lepiej! Mimo iż świat Harrego Pottera też
nie był wolny od polityki, to przynajmniej zmuszał moje dziecko do uruchomienia
wyobraźni. Na tym etapie życia, wolę jednak żeby czytała ciekawe książki, niż
oglądała wiadomości i spoty polityczne.
0 komentarze