Wydaje nam się, że znamy samych siebie doskonale, ale czy na pewno? Czy znamy swoje mocne strony, które powinniśmy rozwijać i eksponować? Wbrew pozorom, znalezienie w sobie własnego potencjału, wcale nie jest takie łatwe…
Siadam nad ćwiczeniem, którego zadaniem jest znalezienie moich pięciu najważniejszych atutów. Hmmmm…Jaka jestem? Z jakich cech potrafię zrobić użytek?
Kartka papieru z napisanym po środku słowem „TY” i pięcioma wykropkowanymi polami wokół, wcale mi nie pomaga …
Wychowałam się w kochającej rodzinie, chociaż moi rodzice nie należeli do tych, którzy wyłącznie głaszczą po głowie i chwalą. Raczej sporo ode mnie wymagali, szczególnie w kwestii nauki i ocen w szkole. Co prawda nigdy nie trzeba było mnie specjalnie do niej zmuszać, bo miałam silnie rozbudowane poczucie obowiązku i należałam do najlepszych uczniów w klasie. Często w dzieciństwie słyszałam zdania typu „Ludzie to mają dzieci”. Oczywiście miało to wzbudzić moje ambicje i pokazać, że jednak można lepiej.
Na szczęście mój dość indywidualny charakter i silna potrzeba chodzenia własnymi, nie zawsze najwłaściwszymi drogami spowodowały, że nie do końca poddałam się temu. Muszę przyznać, że po latach dość skutecznie udało mi się wyciszyć w sobie głos wewnętrznego krytyka, który skrzecząc w mojej głowie, wciąż kazał mi porównywać się z innymi. Te krytyczne, wewnętrzne głosy, które powodowały niepotrzebny stres i brak wiary w siebie na rozmowach kwalifikacyjnych, podczas wystąpień publicznych, czy też innych, ważnych dla mnie spotkań, pewnego dnia zamknęłam w mysiej dziurze, którą na dodatek szczelnie zasłoniłam poduszką, żeby nie udało im się wyjść…
Wiem, brzmi to kuriozalnie, ale to prawda! Jeśli chcesz, to kiedyś Ci o tym opowiem ;-)
P.S. Uzupełniłam pięć moich najważniejszych, najsilniejszych cech i Tobie też polecam to ćwiczenie. Trzymam tę kartkę pod ręką na biurku i sięgam po nią za każdym razem, gdy mam na swój temat jakieś wątpliwości. Znalazłam swoje dobre, silne i wartościowe cechy, które czynią mnie wyjątkową. Teraz Ty znajdź swoje!