Przez kilka ostatnich dni oczy całego świata zwrócone były na Stany Zjednoczone i zaprzysiężenie nowego prezydenta Donalda Trumpa. Nie mniej emocji, niż sam Trump wzbudza jego małżonka Melania oraz łączące ich relacje.
Przypatrując się dokładniej tej parze, łatwo zauważyć, że relacje między małżonkami nie są tak naturalne i spontaniczne, jak było w przypadku Baracka Obamy i jego żony Michelle. Przyglądając się uważnie mowie ciała Melanii Trump odnosi się wrażenie, że jest potwierdzeniem zdania, że uroda i pieniądze, to jednak nie wszystko.
Nawet pierwszy, wspólny taniec nowej pary prezydenckiej wydawał się wystudiowany i sztuczny. Głowa Melanii były mocno odchylona do tyłu, co w przypadku mowy ciała jest oznaką tego, że wcale nie chcemy bliskości z drugą osobą. Melania oczywiście uśmiechała się i próbowała sprawiać wrażenie szczęśliwej, ale szczęście trudno udawać.
Przypatrując się relacjom filmowym z dnia zaprzysiężenia widać wyraźnie, że Donald i Melania rzadko chwytają się za ręce, a jeśli już to robią, to zwykle na chwilę i zupełnie tak jakby wiedzieli, że tak wypada, ale jakoś nie specjalnie czuli taką potrzebę. Nie widać między nimi bliskości ludzi, którzy lubią swoje towarzystwo i wspólnie cieszą się z nowej, jakże prestiżowej roli.
Oczywiście musimy wziąć tu pod uwagę, że ta sytuacja, zainteresowanie mediów i opinii publicznej są dla obojga bardzo stresujące, więc nerwowość ruchów i wpadki związane z objęciem tak ważnych stanowisk na pewno się pojawią. Czy jednak chodzi tu tylko o stres spowodowany rolą pierwszej damy?
Mowa ciała Melanii Trump zaniepokoiła także internautów, którzy stworzyli hashtag #freeMelania, a w internecie pojawiły się zdjęcia ludzi trzymających tabliczki z napisem „Melanio, mrugnij dwa razy jeśli potrzebujesz pomocy”, sugerujące konieczność pomocy pierwszej damie, która znalazła się w niekomfortowej dla siebie sytuacji i politycznym układzie, który być może ją przerasta.
Jej twarz jest smutna, zamyślona, a ona sama sprawia wrażenie samotnej, jakby nie cieszyło ją to wszystko, co dzieje się wokół. Miejmy nadzieję, że to rzeczywiście tylko reakcja na nową i trudną życiową rolę, która będzie od niej wymagała wiele pracy i poświęcenia. Czas pokaże, czy dobrze odczytaliśmy jej emocje, bo przecież sądzimy jedynie na podstawie zdjęć i filmów, a to nie to samo co kontakt osobisty i możliwość obserwowania mowy ciała „na żywo”. Życie Melanii u boku Donalda Trumpa nie wydaje się jednak pasmem radości, a przepych, złote klamki i możliwość zamieszkania w Białym Domu, nie zrekompensują prawdziwych uczuć.