Kto kradnie ludzkie serca?
07:48
Lubimy ludzi podobnych do nas, a kogo podziwiamy? Zadałam sobie to pytanie po jednym z koncertów, który miałam przyjemność ostatnio oglądać i słuchać. Uwielbiam muzykę, a szczególne muzykę na żywo. Jest to dla mnie zawsze niezwykłe wydarzenie artystyczne, bo dopiero na koncercie tak naprawdę mogę zweryfikować rzeczywistą wartość muzyki. Dlaczego? Na koncercie na żywo trudno okłamać publiczność. Tutaj każdy dźwięk, każdy instrument, a przede wszystkim ludzki głos brzmi tak, jak potrafi, czyli jeśli nie jest typowym produktem studyjnym, poprawionym na sprzęcie wysokiej jakości - na pewno zostanie doceniony przez publiczność.
Obróbki, przeróbki i udoskonalenia dotyczą także artystów. Wielu z nich wykreowanych przez specjalistów traci własną osobowość, naturalne piękno i wrażliwość. Ich wizerunek medialny jest być może kontrowersyjny, wzbudzający zainteresowanie, ale jak wypadają na scenie, gdy zostają „sam na sam” ze swoimi fanami? Kto i dlaczego potrafi porwać tłumy? Co powoduje, że fani szaleją na czyimś punkcie?
Takie pytania pojawiły się w mojej głowie, gdy patrzyłam na ludzi, którzy stojąc dziękowali za koncert młodemu artyście - Dawidowi Podsiadło. Jeszcze nie tak dawno 21-letni artysta został laureatem jednego z telewizyjnych talent show - X Factor. Prawdę mówiąc nawet nie oglądałam tego programu, a piosenki Dawida słyszałam tylko w radio i TV. Na koncert poszłam trochę z ciekawości, żeby zobaczyć kimże jest to odkrycie polskiej sceny muzycznej.
Amfiteatr wypełniony po brzegi, a bilety wyprzedane chyba na trzy tygodnie przed koncertem. Kogo za chwilę zobaczę? „Zwierzę sceniczne”, które porywa tłumy? Po dość długim intro na scenie pojawiają się kolejni muzycy i wreszcie na scenę wychodzi Dawid. Chudy, wysoki, tyczkowaty chłopak w czarnym, wyciągniętym swetrze i spodniach tego samego koloru. Na głowie burza zmierzwionych, trochę roztrzepanych loków. Cera pozostawiająca wiele do życzenia. Jakie jest jednak moje zaskoczenie, gdy na jego widok nastolatki pod sceną wpadają w euforię. Przecież on nawet nie jest szczególnie przystojny?
W trakcie koncertu, muzyka i atmosfera okazują się jednak niezwykłe. To zupełnie inny rodzaj artyzmu, sporo psychodelicznych klimatów i Dawid…. Jak działa jego magia? Wbrew temu co radzą zwykle młodym, początkującym piosenkarzom wcale nie utrzymuje stałego kontaktu wzrokowego z publicznością. Wręcz przeciwnie! Często, zatopiony w swoim świecie, zgięty w pół śpiewając patrzy w podłogę. W przerwach między utworami rozmawia z publicznością. Jest trochę nieśmiały, mówi jakby od niechcenia i sprawia wrażenie trochę zagubionego. Prosi nas o zaśpiewanie urodzinowego „Sto lat” dla jego zagranicznej koleżanki i nagrywa rozśpiewany amfiteatr na swoją komórkę. Jest sympatycznie, naturalnie i trochę magicznie.
Skąd zatem to uwielbienie nastolatek i trochę starszego pokolenia? Chłopak z pozoru, jak wielu innych! Właśnie z pozoru, bo w rzeczywistości jego głos, muzyka i oryginalny repertuar działają jak narkotyk na publiczność spragnioną kropli magii w swoim codziennym, szarym życiu. Dawid Podsiadło jest sobą na scenie i to powoduje, że ludzie mu wierzą. Jego śpiew, taniec, muzyka, światła, wszystko do siebie pasuje i tworzy jakaś spójną całość.
Kto porywa tłumy? Czy charyzma uzależniona jest od wieku? Obserwuję na scenie wielu artystów. Niektórzy są „plastikowi” i próbują za wszelką cenę pokazać, jacy są „fajni”. Uśmiechają się nienaturalnie i opowiadają słabe żarty, bo to podobno dobry sposób na rozruszanie publiczności.
Są też tacy jak Dawid. Prawdziwi, trochę niezdarni na scenie, ale robiący to, co kochają. Takich artystów łatwo rozpoznać, bo ich entuzjazmu i miłości do muzyki nie da się udawać. Tak samo jest w każdej dziedzinie życia. Podziwiamy i uwielbiamy ludzi, którzy robią to, co kochają i oddają się temu całkowicie. Widać w tym pasję i siłę, mimo iż czasem im też nie jest łatwo. Nie poddają się jednak i walczą o swoje marzenia!
0 komentarze